• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum grudzień 2009


Lekarstwa z domowej apteki Fanaberki

Fanaberia przysłała dożo cudowności, którymi się raczę wieczorami na przemian z grzańcem. A że na czekanie na sen nie mogę sobie pozwolić zagryzam, te nietuzinkowe nalewki jakim nasennym i w głowę zachodzę z czego ona te niezwykłości wyprodukowała. MzW wspaniałomyślnie wszystkie mi zostawił, bo „za ostre” dla niego. Mnie tam one przełyku nie kaleczą, a przyjemność dają, aż się nie chce zasypiać, choć palce powoli już to czynią. Pójdę zanim mi nogi zasną.

Dobranoc Fanaberko dobroczynna :)

(a jutro do tej wróżki... na dobry rok niby...:/)

 

30 grudnia 2009   Komentarze (1)
aas  

Sraty-dylematy

Jutro mam iść z koleżanką do wróżki. Tarota ta wróżka sprzedaje za 40 zeta. Z tarotem problem jest zasadniczy – zapytać konkretnie trza, a ja nie wiem – pytać o dom, co go chcę zbudować, o źródło finansowania własnego, co je chcę zmienić, o miłość? Bo o zdrowie nie będę, nic ciekawego mi nie powie, wiem że mam końskie.

 

Teraz dręczy mnie prostsze pytanie – poćwiczyć, czy nie poćwiczyć? Święta mnie obciążyły, więc by należało, ale to obciążenie ciężką mnie zrobiło i ciężko się zdecydować na ekstremalną ruchliwość. Poczekam aż wywietrzeje mi grzaniec z głowy. Jeśli po wywietrzeniu zostanie czasu na poćwiczenie przed porą na spoczynek, to może... Choć to też nic pewnego. Bo jak poćwiczę, to mi ochota na spanie odchodzi, a jutro znów na siódmą do fabryki jako i dziś powinnam była, a dziś ta siódma była u mnie o 8:10. Nie jestem pracownikiem, na którym można polegać. Poranne – wstać, czy nie wstawać – samo się wyjaśniło i nie wstałam jak należy. Się nie zdziwiłam, skoro o czwartej nad ranem jeszcze szczygiełkiem byłam i sen krążył gdzieś daleko ode mnie. Całe szczęście, że są tacy, co bez konieczności przyłażą na siódmą i jeden taki mógł zrobić za mnie te dyżurne czynności.

 

Pocieszeniem może być krótkość tego tygodnia, bo kończy się on w środę, a z nim mój poranny dyżur. W czwartek mamy drugi dzień świat Bożego Narodzenia, który był w sobotę. Jakieś to wszystko zaplątane, może wróżka mi rozjaśni spojrzenie. Czyli iść do niej, ale o co pytać?

 

errata - wróżka jest zamówiona na środę. A już miałam mieć jutro drogę-szlak-azymut wytyczony. Kicha, jutro jeszcze podróż bez mapy czeka mnie pełna niespodzianek.

 

28 grudnia 2009   Komentarze (1)
aas  

Żabką! Odkrytą!

W radiu coś tam mądrze dyskutowali o tradycjach, o nowych obyczajach, o świętach nadchodzących. Mówili o społeczeństwie singli, z konieczności i z wyboru.

Będąc singlem, nie będąc, jestem, czuję się. Kiepsko.

Choinki nie mam – program oszczędnościowy włączyłam i staram się go trzymać. Może jutro jednak na jaką jemiołę chociaż się skuszę, jeśli się gdzieś napatoczy po drodze z fabryki. Pod czymś ucałować się będzie trzeba po świętach. Z Mężczyzną z Warszawy.

 

Porządków nie robiłam, ciastem nie pachnie. Jako tej cioteczce Jilly (ciekawe kto pamięta co ona za jedna była... ;)), mającej dwie lewe ręce do kuchni, dostają mi się śledzie do zrobienia – każdy głupi to potrafi, ja też. Zrobiłam. Zapakowałam prezenty (kupując je przymykałam oczy na program oszczędnościowy, ale tylko przymykałam). Juro po robocie, jak przystało na cioteczkę Jilly, wystroję się oszczędnie jednocześnie biżutów nie szczędząc, bo kiedyś trzeba je wypuścić z szuflady.

Będzie miło, choć jeszcze wczoraj kwas w rodzinie był wielki, bo Junior z moją nabytą córką chcą obdzielić sobą w ten dzień oboje rodziców Juniora. Dziadostwo (dziadkowie w sensie) jakoś tego nie przewidzieli i się obrazili. Dziś już byli słodcy i pełni zrozumienia, oby im tego zrozumienia wystarczyło na całe święta. Być może Junior jednak odda się cały naszej Wigilii, ale to nic pewnego i ja go od bytności w ten wieczór, choć w części, u ojca odwodzić nie będę zbyt mocno. Coś tam zaproponowałam, ale jak zrobią nie wiem i im tę decyzję zostawiam. Nie zazdroszczę im.

 

Dobrze byłoby w ten wieczór nie śpieszyć się z powrotem do miasta (bo Wigilia w nowym domu siostry, która zaanektowała wszystkie wspólne letnie pomieszczenia i postawiła na nich wyłącznie swój całoroczny). Dobrze byłoby niespiesznie śpiewać kolędy przy akompaniamencie dwojga skrzypiec, fletu i waltorni.

 

Bóg szykuje się i tutaj - nieśmiało - do narodzin, pośród zalewu obcojęzycznych słów, których nie rozumiem i które ze świętami nie mają – sądzę – nic wspólnego. Nie mają pewnie też nic wspólnego z netowymi wynurzeniami z głębin duszy i wątroby, ale są, zalewają. Uczmy się pływać!

 

23 grudnia 2009   Komentarze (4)
aas  

Niech będą pochwalone

Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, prawdą jest, dla każdego z nas – starzeję się. Na co dzień się o tym nie myśli, nie zauważa. Zauważyłam to wczoraj i powzięłam postanowienie – koniec podróżowania rowerem po śniegu! Zimie nie odpuszczę, ale musi być czarna. Houk. Zmęczyła mnie droga do fabryki, a powrotna była wręcz nieprzyjemna. Jeszcze rok temu nie kombinowałam na zapas, wyglądałam przez okno, by wiedzieć w co się ubrać i jechane. Wczoraj miałam ochotę wziąć urlop na żądanie przewidując co mnie czeka. Przewidywania dobre nie są i są przywilejem starszych ;). Nic się nie wydarzyło i co z tego.

 

Innym przywilejem jest taka mała radość – patrzyłam dziś przez okno, jak Junior wyjeżdża od mnie swoim merolem wielkim niczym okręt – przynajmniej ja ten ogrom tak postrzegam ;). Musiał robić to tyłem, jak zwykle. Podjazd zastawiony był z jednej strony czterema autami, więc miejsca miał na tak zwany styk. Dało sobie dziecko radę! Nieodrodny syn mamusi :D (mamusia swą świetność w dziedzinie kierowania pojazdami mechanicznymi zachowała jedynie w pamięci, bo auta nie tykała już od lat, jak ze sprzętem dwukołowym z silnikiem mi idzie – wiadomo jak, ale kiedyś.... ;)).

To „kiedyś” odnosi się do przeszłości, że pomykałam auteczkiem sprawnie i „kiedyś” pomknę – też sprawnie – na moim bzyczku. Ale tymczasem pomknę niebawem do łóżka, bom osłabła nieco po tym jak mi  dziś upuścili juchy prawie pół lira, a ona też sama postanowiła się upuścić całkiem nieprzydatnie ;)

 

Czyli...? No...? Czyli, że co? Mężczyzna z Warszawy dobrze wiedział, że marudzenie moje ma przyczynę i swoim zwyczajem w takich razach schował się bezpiecznie za milczeniem. Mięczak! Twardy gość przyjmuje razy bez zmrużenia i nie jątrzy.

Wygoda jest zgubą ludzkości!

 

Więc chwalmy Pana i swoje fochy za niewygody prawdziwe i wyimaginowane.

 

18 grudnia 2009   Komentarze (2)
aas  

Bla bla bla

Bym sobie ponarzekała na to i owo, ale jak to? Harley? Harley nie wolno, przecież silna kobita jest, wszystko jej się podoba nic nie przeszkadza, zawsze zadowolona i jak powie, że coś jaj nie pasuje, to marudzi, wpada w histerię albo ma ciotkę.

No to pięknie jest, ach jak wspaniale!

A że ... – to przecież nic takiego.

A że ... – wcale nie.

A że ... – to można się obejść.

A że ... – też mi powód.

Zatem to nic takiego, wcale nie, mogę się obejść i to wcale nie jest powód.

 

18 grudnia 2009   Komentarze (1)
aas  

Bla, bla

Zasypało. Szkoda. Starzeję się i niedogodności przyrody doskwierają coraz bardziej. Ślisko jest fajnie, ale nie na rowerze ;). Zdrowaśka będzie dziś w intencji stopnienia lubo drogowców, co by uzdatnili nawierzchnię. Muszę zmienić opony. Przydałyby się takie z kolcami jak hacele w podkowach – wykręcane, bo ogumieniaw zależności od warunków zmieniać nie dam rady.

Ale ogólnie fajnie jest. W chałupie buzuje w piecu, mam nowe abażurki do lampek – żółty i zielony, Mężczyzna z Warszawy dogrzewa na tyle często, że drewna mniej ubywa niż rok temu, choć mogłoby tego drewna ubywać jeszcze mniej, ale wiadomo jak to jest z palcem i ręką... ;)

No. Czyli jeszcze fajniej może być, nieprawdaż...?

 

17 grudnia 2009   Komentarze (2)
aas  

Byłam w stolcu ;)

A gdyby tak...? Pięknie by było, byłoby.

A gdyby tak? Źle by było, byłoby.

A gdyby, tak? Jest po swojemu. Źle, pięknie, dobrze, nie,

Ukryta w szafie. Z podniesioną głową. Wymyślam scenariusze, a życie toczy się własnym nurtem. Ja z nim. To dobre rozwiązanie, o ile da się ten węzeł jakość ugryźć. Czasem gryzę, niespodziewanie – przypadkowych napatoczonych, zwykle kierowców, bo mi niekiedy wbrew robią. Czasem olewam, czasem się uśmiecham. Parkingowemu strzeżonemu należał się głęboki gryz, a mnie rozśmieszył taki zaspany. Pokąsałam za to tramwajarza, bo się wypruł na mnie przez szybę, że mu na czerwonym chcę wjechać. Chyba mylę reakcje do sytuacji. Ta szafa mnie przytłoczyła ostatnio. To znaczy później, jak z niej wyszłam, bo siedziało się w niej słodko, cudnie, fantastycznie, cudownie.

 

Spodobało mi się jego łóżko, takie z prętami. Dobrze się je trzyma zaciśniętymi w nieświadomości pełnej palcami.

 

09 grudnia 2009   Komentarze (5)
aas  

O z kreską

Rozwala mnie ta huśtawka nastrojów. Nic nadzwyczajnego, każdego, kto sobie z tym huśtaniem nie radzi by rozwaliła. Nie jestem wyjątkiem.

 

08 grudnia 2009   Komentarze (2)
aas  
Harley | Blogi