• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum grudzień 2010


Szanowna Pani

Szanowna Pani została niniejszym poinformowana o wybraniu do kolejnego etapu rekrutacji na stanowisko...

 

A następny etap, to spotkanie z jakimś ważnym dyrektorem w stolcu. Termin zostanie ustalony po Nowym Roku.

 

Szanowna pani zaciera ręce.

 

Może je sobie pozacierać, bo i tak już większego użytku z nich nie zrobi na dachu. Śnieg szanowna pani zwaliła lecz z grubym i wielkim kawałem lodu rady dać sobie nie może. A pod tym lodowiskiem jest, jak zwykle bajoro, które wlewa mi się do kuchni. Rynna skuta lodem, dziura w murze oporowym (czy ogniowym – nie pamiętam nazwy) do odprowadzania wody do rynny również cała pod lodem. Pozostaje wycierać wodę i liczyć na mróz.

 

Mężczyzna z Warszawy zwalał śnieg, dwa razy. Ale pojechał w czas odwilży. Niefart. Bo ostatnia partia spadłego z nieba białego puchu została na dachu. Mokry był tak, zachęcający do ulepienia bałwana ;) Szkoda, mogłam ulepić, nawet ze trzy. Widział kto kiedy bałwany na dachu?

Zabrakło mi szaleństwa. Za to pomysłowości resztka podpowiedziała – wezwać dozorcę na pomoc.

Pomocy nie odmówił i odmówił zarazem. Dziś się nie zjawi, jutro po południu przyjdzie. Co tam pogodynka mówi o temperaturze...?

 

22 grudnia 2010   Komentarze (3)
aas  

Niedyskretne pytania

Sprawa butów wróciła na tapetę tydzień temu. Byliśmy u kumpla, który rai mi robotę lepszą niż mam. Rozmawialiśmy o tym czego mogą ode mnie chcieć na rozmowie, kto na niej będzie i po co.

 

- Ale jak będzie taka pogoda, to ja nie mam butów, bo przecież w glanach nie pójdę – zaskamlałam żałośnie.

 

I posiałam ziarno, bo następnego dnia Mężczyzna z Warszawy zgadnął – Jak nie masz butów na tę rozmowę, to ja mogę...

- Nie, nie, żartowałam. Dam radę.

 

Śniegu dziś może nie po pachy, ale na subtelne prunelki zbyt dużo. Wzułam więc buty sprzed dwudziestu chyba lat. Trzymają fason – zamszowe botki za kostkę, dość wysoki gruby kwadratowy obcas (stabilny) i lekko pogrubiona podeszwa, Bata – z zewnątrz całkiem nieźle się prezentują, a o zmurszałej wyściółce w środku nikt wiedzieć nie musi ;). Wzułam je dziś, bo na dziś została przesunięta rozmowa rekrutacyjna, która miała się odbyć dwa tygodnie temu, lecz śniegi wystraszyły panią dyrektor ze stolca.

Kiedy te dwa przeszło dwa tygodnie temu zadzwoniła zawiadomić mnie o zmianie terminu chyba nie zaplusowałam, bo na wieść o trzynastym wypaliłam – Też sobie pani termin wymyśliła!

Natychmiast  się zmitygowałam i przeprosiłam, wyjaśniając, że to oczywiście żart. Pani zapewniła o szczęściu niesionym przez tę datę chyba ze trzy razy czym mnie ździebko uspokoiła – znaczy poczucie humoru ma.

 

No zobaczymy. Co też tym szczęściem dla mnie będzie. Gadali ze mną prawie godzinę i było ich sztuk cztery. No, trzy, bo czwarty, to mój kumpel i pytaniami mnie nie męczył.

Najdociekliwsi byli tacy dwoje – ta dyrektorka i gość też ważny (nie zapamiętałam ani nazwiska, ani funkcji). Pytali, ja odpowiadałam, a wszystko było takie, kurna, mądre, że powtórzyć było mi potem trudno, kiedy zdawałam relację Mężczyźnie z Warszawy :/.

Po mnie przepytywali mojego kontrkandydata. W pół godziny się z nim uporali. Podobno on z tych młodych wilczków, żądnych wiedzy – przynajmniej tak się sprzedawał.

W ciągu dwóch tygodni ma być informacja które z nas dostąpi zaszczytu spotkania oko w oko z jakimś ważnym dyrektorem ze stolaca, ważniejszym niż owa pani dyrektor przepytująca mnie dziś tu na miejscu.

W sumie może ta cała ważna komisja już wie kogo woli – panią z doświadczeniem, czy chłopca z żądzą (wiedzy ;)). Mogli nas sobie obgadać na wszystkie strony w drodze powrotnej w pociągu.

 

Trzymajta kciuki za długoletnią praktykę, doświadczenie zawodowe, znajomość szerokiego spektrum zagadnień i inne takie mieszczące się na trzech stronach mocno streszczonego  życiorysu zawodowego! Bo, że żądze we mnie drzemią przekonywać chyba nie muszę ;)

 

Aaaa.. i zapytali podobno czy ze mną coś nie tak, bo na pytanie o największy sukces życiowy (niekoniecznie zawodowy) nie powiedziałam, że urodzenie dziecka itp, bo podobno kobiety tak mówią. Kumpel wyznał, żem po rozwodzie, ale mam super syna, muzyka.

 

Ja tam uważam, że bycie moim super synem jest zasługą głównie mojego super syna, to co się będę podszywała pod nieswoje sukcesy...

 

13 grudnia 2010   Komentarze (5)
aas  
Harley | Blogi