• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum marzec 2010


Baletnica

Serducho i tatarak i kiedy podążę tropem rozciągniętych przez nie nici z nieśmiałością wchodzę do kuchni. Ciast nie piekę, zapiekanek nie robię, pieczystego też nie robię i nie mogę się tłumaczyć małą kuchnią, brakiem piekarnika, maszynki do mięsa, stolnicy, bo to jak rąbek spódnicy dla baletnicy. Kiepsko tańcuję przy patelni.

Jak przystało na złą baletnicę marzę sobie o dużej kwadratowej kuchni ze wszelkimi urządzeniami, z wyspą, szufladami i drzwiczkami zamykającymi się tak.. z takim zwolnieniem tuż przed zespoleniem :D Z piekarnikiem na wysokości oczu i ze zmywarką.

I w szafkach mam dużo miejsca. I przyrządzam frykasy, gotuję wyrafinowane zupy, a potrawy zasadnicze to pstryknięciem palców wyczarowuję ino mig.

 

 

No, to sobie pomarzyłam i to dość skutecznie, bo zdziwiłam się przez ułamek, jak weszłam do mojej obecnej po butelkę szampana (znaczy taniego wina musującego) i musli. Na opakowaniu musli  narysowali pomarańczę przekrojoną na pół i napisali, że to z kawałkami czekolady. Zdjęcia nie zamieszczę, bo każdy może sobie na żywo – w sklepie - obejrzeć produkt o nazwie Fitella, musli chrupkie pomarańczowe z kawałkami czekolady.

Ale dość o jedzeniu, bo to zmora prześladująca mnie od dłuższego czasu ze skutkiem dziesięciu kilogramów. Tyle oddala dziurkę od guzika w spodniach moich motocyklowych skórzanych, a sezon już czai się do raptownego rozpoczęcia i zaskoczy mnie niechybnie.

 

Jutro przywożą drewno na następny zimę, a w weekend otwiera się nowy fitness nieopodal – oby nie działała tam ta zła energia, która zniechęca mnie do klubu dwa numery wcześniej, na rogu ulicy. Potrzebny mi ten klub. Blisko, w cenie dla ludzi, a nie jak w rychtowanym  Pure – z kosmosu.

Murzyn z komputera rajcuje mnie zaledwie przez jeden cykl (14 lekcji), potem jest albo ciotka albo coś i mam demotywatora czyli przerwę. Przerwę wykorzystuje moje ciało na przyspieszoną regenerację tkanki tłustej czym zniechęcam się do murzyna, który nie potrafi zrobić ze mnie apetycznego, z lekka napakowanego bóstwa.

Potrzebne jest mi też ciepło atmosferyczne, tak powyżej dziesięciu najchętniej żebym mogła wyruszyć rowerem do fabryki.

Drewno z fitnesem i rowerem nie ma stycznych, a skleiło się za sprawą chronologii czasowej: w piątek drewno, w sobotę otwarcie klubu, w poniedziałek rowerem do fabryki.

 

Tak jest! W poniedziałek do fabryki rowerem! „Obiecane dotrzymane” – naczelne hasło nawiedzonego wilczka zgarniającego kupę kasy za wymyślenie tego i wciąż nowych haseł, zasad, skrótów i sloganów. Ups, przepraszam, on tę kasę zgarnia za kierowanie pionem pewnym w organizacji jednej takiej.

Fuj!

18 marca 2010   Komentarze (10)
aas  

Spanie i wstawanie

Wstać rano, umyć, wypić, umalować. Wyjść, dojechać. We fabryce pościemniać, poodhaczać, pobłaznować, zjeść śniadanie, pokimać, ubrać się i wyjść.

Wrócić do domu, oporządzić koty i zamieść podłogę. Zasiąść, przekimać na jawie i położyć w lekkim zamgleniu. Wstać rano, wypić, umalować... Bez konstrukcji, bez widoków, bez nadziei na wygraną.

Sinusoida mi leci w dół :/

11 marca 2010   Komentarze (5)
Harley | Blogi