• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum październik 2008


125 X 2

 

Dziś dostałam 250-tkę! Jak się dowiedziałam, że mam na tym usiąść, to szybko wymyśliłam bajeczkę, że chyba zostawiłam w domu włączone żelazko, ale instruktor nie dał się na to nabrać. Zażądał tylko dwustuprocentowego posłuszeństwa, kazał założyć wszystkie ochraniacze jakie mam i dokładnie zapiąć kask. Wcale mi te polecenia nie dodały odwagi, ale posłuszną uczennicą zawsze byłam, to się zastosowałam. No i po skończonej jeździe uściskałam instruktora, bo to zupełnie, ale to zupełnie inna bajka! W rozmowie z Mężczyzną z Warszawy użyłam porównania, że YBR-ka to lekko niestabilna emocjonalnie kobieta, a Honda 250, to taki spokojny facet. Spokojny – w sensie – zrównoważony. Zupełnie nie wiem dlaczego odpowiedział: „Oczywiście. Ty zawsze przeidealizowujesz facetów”.

 

Jeszcze długa droga przede mną zanim wyjadę za bramę, ale widzę, że jest już uchylona ;) Zostały mi już tylko 4 godziny z przepisowych dwudziestu i przy sprzyjającej pogodzie wyjeżdżę je przed zimą na placu, ale na wiosnę instruktor umówił się ze mną na plener :)

 

I jeszcze… Mężczyzna z Warszawy miło tak mnie „zrugał” – „Ściskałaś obcego faceta :/”

29 października 2008   Komentarze (1)
aas  

L4

 

Skończyły się trzy dni chorobowego. Jeszcze sobota, niedziela i znów do fabryki. Nie czuję się zdrowa, ale nie stać mnie na dłuższe siedzenie w domu. To nie ból pęcherza, na który dostałam zwolnienie, nie jednodniowy katar – z nim sobie poradziłam jak i z tym pierwszym.

Życie się toczy bezwładnie, nie mam siły go zatrzymać ani pokierować w jakimś kierunku. Ślepy tor z jedną szyną. Brak zbieżności. Sporadyczne przecięcia.

Jak się osłabia nalewkę malinową? Chyba trzeba dodać cukru rozpuszczonego w wodzie. Nie wiem. Ale to, co jest jest za mocne. Jeden kieliszek niemal zwala mnie z nóg. No może dwa, w końcu lata praktyki…

Dostałam na urodziny skórę z owcy. Przytulę się do niej. Dobre i to.

Znów nadchodzi dodatkowa godzina. Zbędna.

Kolejny papieros. Wstałam, żeby nie w łóżku, bo grozi pożarem. Wiem, bo w fabryce we wtorek dali broszurki „przeciwpożarowe”, a  moje mieszkanie już raz się paliło, nie ze mną. Mąż kamieniczniczki się tak załatwił na amen. Nie mogę jej tego zrobić.

Dopaliłam. Wracam skąd przyszłam.

25 października 2008   Komentarze (1)
aas  

Przekręt

 

Kilka dni temu kupiłam puszkę białej akrylowej.

W prezencie urodzinowym umalowałam sobie dziś nią pół kuchni. Wypiłam trzy Tyskie. Może by tak nie mieć już więcej urodzin?, proszę Pana?

18 października 2008   Komentarze (1)
aas  

Prawa człowieka, sędziwego.

 

Zmęczona jestem. Mam prawo.

Tak niewiele – pogodny wieczór, koty, które nie wiedzą, czy warto się zaprzyjaźnić, czy lepiej wciąż mieć kontrowersje, apetyczny zapach ciepłej kolacji przyrządzanej przez sąsiada czekającego na sąsiadkę, dębowe mocne zagryzane orzechami prosto z drzewa, dym z komina przypominający, że w mieszkaniu czeka ciepło i … nic więcej. Sielsko, nieprawdaż…? Zmęczona jestem. Mam prawo.

15 października 2008   Dodaj komentarz
aas  

Kronika wypadków

 

Motocyklistka odniosła niewielkie obrażenia w zderzeniu z innym motocyklistą. Przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy.

 

Szczegóły zdarzenia – kobieta jadąca motocyklem Yamaha YBR 125 wypadła z zakrętu na prostą. Na poboczu stał pieszy z psem, przed nim mężczyzna na motocyklu Yamaha TW 125, rozmawiali. Kobieta nie zdążyła wyhamować i uderzyła w stojącego motocyklistę. Straty materialne nieznaczne.

 

Nieźle brzmi, nieprawdaż? Jak dołożę więcej szczegółów będzie jeszcze lepiej ;)

Wszystko rozegrało się na placu manewrowym. Jeździłam sobie całkiem z siebie zadowolona. Warunki komfortowe, bo plac pusty. Żadnej ciężarówki z przyczepą, ani autobusu, osobowych też nie było, a dwaj inni motocykliści pojechali z instruktorem w miasto. Przyszedł Miki popatrzeć jak mi idzie, a że to znajomy instruktora i też motocyklista (co z tego, że ze złamaną ręką po tym jak miesiąc temu władował się swoim VX-em na jakieś auto), to dostał zadanie pilnowania mnie. Dobiegała już druga godzina mojej jazdy. Panowie wrócili z przejażdżki po mieście i instruktor podjechał do Mikiego. Stali sobie beztrosko i rozmawiali. Wpadłam na genialny pomysł żeby do nich podjechać. Od tyłu. Na zawrotce tak mi wyszło, że mogłam nie zmieścić się przed krawężnikiem, to dodałam gazu i ślicznie mi ten zakręt wyszedł, ale jak już wyszłam na tę prostą, to z przerażeniem stwierdziłam, że jakoś blisko są i nie zdążę wyhamować z tej zawrotnej szybkości około 15-tu na godzinę, no i odkręciłam gaz na ful. Dlaczego? Nie mam pojęcia :D

 

Z krzykiem „O Matkoooo!” Śmignęłam Mikiemu przed nosem zawadzając kolanem i kierownicą instruktora, który się niczego nie spodziewał, bo przecież od tyłu ich „zaszłam”. Uderzenie wytrąciło sprzęt z toru jazdy – i dobrze, bo nie miałam zamiaru puścić gazu. Pierdut! Z jakimiś przekleństwami wstałam i najpierw sprawdziłam czy kolana mi działają, bo napierdalały zdrowo (a ochraniacze, które miesiąc temu kupił mi Mężczyzna z Warszawy oczywiście zostały w domu). Kolana działałaby, a nasilenie bólu było niezależne od tego czy je zginam.

Instruktor coś do mnie mówił, nie pamiętam co, ale ton był ostry. I tu dochodzę do momentu, którego wspomnienie wprawia mnie w zadowolenie – nie dałam się! Równie ostro przerwałam mu – przecież się uczę! Specjalnie tego nie zrobiłam!

Się przymknął i zabrał za zbieranie sprzętu. Zaproponował mi nawet podwiezienie, bo całe zajście miało miejsce na samym końcu placu. No to ja też zmiękłam i go przeprosiłam ;)

 

Potem już się wszyscy bardzo śmiali. Ja też, jak już przeszły mi mdłości. Instruktor powiedział jeszcze, że miał zaraz jechać do stolca na jakąś imprezę motocyklową, ale rezygnuje, bo sobota była ciężka. Rano na tej samej YBR-ce wyłożył się jakiś chłopak i wybił sobie obojczyk i złamał jakąś kostkę, na tej przejażdżce po mieście też się jeden wyłożył, ale miękko upadł na trawę, no i na koniec ja go chciałam przejechać, to on już lepiej zostanie w domu i wódki się napije.

 

Następną jazdę mam dopiero w piątek, z innym instruktorem, milszym i lepiej uczącym niż ten. Na pewno nie będę go chciała przejechać, ale czy nie będzie się mnie bał…? :D

Oba kolana i prawa ręka poniżej łokcia nie tolerują żadnego dotykania, bo bolą. Powoli zaczynają wyłazić zasinienia. Obtarć na ciele nie mam, za to skóry nabyły pierwszego i – mam nadzieję – ostatniego szlifu.

A Mężczyzna z Warszawy ciągle mi o motorowerze napomyka… :/

06 października 2008   Komentarze (2)
aas  

Sikacz

 

Wczoraj spałam z kotem sąsiadów, moje miały ochotę na noc wolności pod gołym niebem. Kot nie mężczyzna, to i wszystko jedno jaki, byle się przytulał.

 

I „to” znów wróciło, a sądziłam, że odeszło bezpowrotnie. Może jak uszyję sobie czerwoną sukienkę, to odczaruję potrzebę tego koloru?

04 października 2008   Dodaj komentarz
aas  
Harley | Blogi