• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum styczeń 2010


AN - anonimowa nikotynistka

Haaaj. Na imię mam Harley. Jestem nikotynistką. Nie palę dwadzieścia pięć dni, osiemnaście godzin i trzy i pół minuty... Czy coś koło tego :/

 

Porzuciłam też rower.

 

Haaaj. Na imię mam Harley. Jestem nikotynistką jeżdżącą tramwajem... Ohyda!

Powrotu do nikotyny nie planuję, ale rower zamierzam ruszyć jak tylko mróz ze śniegiem skończą zabawę w berka. Pytanie czy zamiary mierzę na siły, czy jakoś tak. Bo nikotyna fajna jest i smaczna i zdrowa! A fabrykę mi przenieśli w piątek i mam teraz do niej więcej niż dwa razy tyle co miałam. Do tego droga dość hardkorowa, bo dwa pasy w jedną stronę, to auta oczywiście muszą zapierdalać bez zważania na ograniczenia o słabszych nie wspomnę. Trzeba będzie na pewnych odcinkach powkurzać pieszych na chodniku. Oczywiście jeśli będzie mi się chciało – pedałować, bo robić w tej fabryce mi się nie chce. A palić czasami mi się chce. I spa mi się chce, gdzie by mnie męczyli wysiłkiem i dopieszczali masażami, zabiegami nieustannie odradzając, odchudzając i odmładzając na ciele, umyśle i duszy.

No, dobra – marudzę, bo od niepalenia się nie umiera, fabryki bywają dalej od domu niż moja, a niejedna młódka może mi zazdrościć umierania z rozkoszy za sprawą... I ciepłego spojrzenia, ciepłego objęcia, ciepłego słowa.

Niejedna też, niezależnie od wieku, może mi również współczuć z powodu niejednego i jednego. Zbilansować się nie da, gdyż to nie cyferki.

 

Od pewnego czasu kołacze mi się po głowie pewne porównanie. Ale jest zbyt... dosadne w skojarzeniu. Poobracam je sobie w słowach różnych i coś się z nich ulepi delikatniejszego. Podoba mi się to... Bardzo. Już od kilku lat :)

 

28 stycznia 2010   Komentarze (5)
aas  

Wal się

W dupie nadal przebywam, znaczy nie palę. Chwilowo. Tego się trzymam. Nie, że jakieś ostateczne rozwiązania, definitywne rozrachunki, już nigdy! („jak okrutnie dwa słowa te brzmią”...).

 

Niezależnie od powstrzymywania się coraz gorzej reaguję na dziadostwo razem na raz. Byłam z dziećmi (Junior z Poślubioną) u moich rodziców. Źle znoszę te spotkania, a po nich potrzebuję czasu by powróciła tolerancja i zwyczajna życzliwość dla najdrobniejszej przeciwności stającej mi na drodze.

 

Starzeją się. Normalna sprawa. Nawet przyspieszenie tego procesu jest do zaakceptowania – trzęsące ręce, wyjący aparacik słuchowy, gubienie jajka w połowie drogi na talerzyk, to pryszcz. Nie mogę znieść ich wzajemnej wrogości.

 

Oni się nienawidzą i obwiniają za własną starość.

 

Oboje są życiowo niespełnieni. Ojcu nie wiem czego żal? Chyba braku wypełnionego trzosu bez dna, bo nie ma takiej kasy, której nie umiałby roztrwonić. Mamuśka miała marzenia bardziej wyszukane, które mogła zrealizować, ale poświęciła je. I teraz uśmiecha się słodko jak Lukrecja Borgia, bo z chęcią dolałaby trucizny, ale wmawia sobie, że „to dobry człowiek”, że „tyle lat razem”. O kant te lata! Wolałabym poświęcić rodzicom dwa razy więcej czasu i odwiedzać każde z osobna. Ale nie. Oni są wytrwali, pokonali kryzysy... Dla ścisłości kryzysy pokonywała mamuśka, bo – paradoksalnie – to ona nosiła portki w tej rodzinie. A paradoksalnie, gdyż portki owe cieniutkie jakieś i zmięte były przez tatusia niemotę życiową, który spojrzeniem potrafił tym portkom rozprasować kant. Ale zdjąć ich nie miał odwagi, bo trzeba by je założyć, a to już duża niewygoda.

 

Niewygodna jest odpowiedzialność, której on nie ma. Mamuśka ma. I płaci życiowe frycowe.

 

Składam ręce, że płacić za nie swoje nie będę. Ale niepokojące jest, że wciąż co jakiś czas – ostatnio cztery razy po rząd – śni mi się mój były mąż, skądinąd... nie lubię tych snów i nie wiem po co one są.

Zapłacę. Nie frycowe, ale zapłacę.

Z pewnością. Każdy musi.

Jak?

Mogę się domyślać. Inaczej niż mamuśka.

 

A dziś jednemu szczylowi we fabryce, którego porosiłam o odniesienie rzutnika, a on – rozwalony na krześle – rzekł był „ja niosłem w tą stronę”, ale potem się zreflektował i coś jęczał, że może pomorze powiedziałam na forumie tytułowe: Wal się!

20 stycznia 2010   Komentarze (3)
aas  

Jestem w dupie :/

Kurrrwa mać! Co mnie podkusiło, żeby nie wejść do trafiki, którą mijam po drodze do roboty! No co?! Jakiś debilny pomysł, czy jak? Nie palić!? To chore jest. Chyba pójdę na stację po zwykłe fajki chociaż... Ale średnio mi się chce... Mogłabym jeszcze do sąsiada po szczyptę tytoniu, ale izoluję się od niego, czy raczej trzymam go na dystans, to jakoś nie honor... Przesrane! Mogłabym się jeszcze solidnie upić, ale to też nie teges, bo: po pierwsze dyżur mam i jakby co muszę być w miarę trzeźwa; po drugie szumek w głowie potęguje chęć na dymek :/ Przesrane.
06 stycznia 2010   Komentarze (1)
aas  

Nnno.

Był dobry. Bo jakby przyłożyć od niego miarę długości, to był w większej połowie zły niż dobry, ale jak zważyć, to już sprawa wygląda całkiem inaczej. Waży miniony rok dobrze i stąd to pierwsze króciutkie zdanie. Ja też ważę niekiepsko, ale oba tematy rozwinę niebawem...

06 stycznia 2010   Dodaj komentarz
aas  
Harley | Blogi