• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum luty 2012


Druga

Jak skończę się tytuł uadekwatni pewnie.

Pachnie mi wanilią, niedobrze. (nie trawię Kaczkowskiej – odbiegając od wanilii).

No, bo. Miałam juz nie palić, znów. Po roku czy dwóch...? Zaczęłam podpalać, okazjonalnie, rzadziej, częściej. I od dwóch dni dobrze żarło, ale dziś było wielkie sprzątanie (przy małym też by się to stało). Rozpakowywałam torbę z wyjazdu weekendowego i na dnie był tytoń. Mężczyzna z Warszawy go tam zostawił. Czyli jego wina. Przez niego zawirowałam znów z nałogiem na chwilę. Na szczęście nie przepadam za aromatami, to jest jeszcze nadzieja, że nie zmienię zdania tak całkiem.

A sprzątanie było niezłe. Wywaliłam sporo rzeczy, które przez lata wydawały mi się niezbędne teraz albo w przyszłości. Pamięć mam coraz gorszą, liczę, że minie nie zawiedzie i nie przypomni mi się nagle, że coś miałam, a właśnie wylądowało w kuble na śmieci.

 

Napisałam to jakoś dwa tygodnie temu. Nie dokończyłam, nie pamiętam nawet co miało być dalej. I tak zostało. Dochodziła druga w nocy. Dziś jest trochę wcześniej. Przyjemnie się lekuchno staczam z używkami i komedią romantyczną w tle, która jakoś mnie nie śmieszy ani pozytywnie wzrusza. Ale musiałam zamknąć przeglądarkę, bo zaczęły mi się już mętlić w głowie ogłoszenia z mieszkaniami do wynajmu. Tak, intensywnie zaczęłam szukać nowego mieszkania. Bez masakrycznego ciśnienia, nie jestem na bruku, ale mam dość tego miejsca. Nie mam już sił na noszenie drewna do pieca, na zwalanie śniegu z dachu – wczoraj jakaś tona zlądowała pod orzechem. Tym razem zdążyłam przed roztopami i nie mam nowego zacieku w kuchni. Tylko jakoś nie jestem z tego wcale dumna. Coraz gorzej znoszę kontakty a moją rozhisteryzowaną, niezrównoważoną, durną kamieniczniczką, która jesienią wywaliła ciężką kasę na kawałek kostki imitującej granit przed wejściem do domu i skalnik w ogrodzie, a skąpi na modernizację prechistorycznego węzła ciepłowniczego, porządny remont dachu czy choćby założenie ogrzewania rynny, żebym nie machała łopatą pod gwiazdami.

 

Piję sobie Coronę, której – jak powiedział taki jeden z fabryki, bywały w świecie – w Meksyku nikt nie pije. Namiastka. Jak większość w życiu mym. Choćby nie wiem jak prawdziwie imitowała prawdziwość.

Mam jeszcze trochę grzańca – gotowec z butelki. Rozgrzeje.

 

18 lutego 2012   Komentarze (1)
aas  
Harley | Blogi