• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum sierpień 2008


Game over

 

Uf!!

 

A dzięki Mężczyźnie z Warszawy po „Uf!” mogę z radością i czystym sumieniem dodać symbol :D, bo wspierał w każdym wymiarze czasu i przestrzeni. I w tym piątym też. Nie dałabym rady bez niego.

 

Młodzi już „jednym ciałem”. Palce u nóg mam jeszcze lekko zdrętwiałe, ale czucie wraca, nie będzie zatem amputacji ;)

 

(tytuł notki był wydrukowany pod obrazkiem z młodą parą, a całość na podkoszulku, który miał na sobie Mężczyzna z Warszawy :D)

25 sierpnia 2008   Komentarze (5)
aab  

Kategoria A

 

Mała czarna, z tym że zielona będzie pewnie czerwono-malinowa. Ta co mi szyje tę w zielonym, to chyba górnik nie krawcowa, co miara, to niespodzianka i dziesiątki szpileczek wpinanych za każdym razem w inne miejsca. To zadzwoniłam do koleżanki, która krawcową nie jest, ale dobrze to robi i dałam inną szmatę – czerwono-malinową właśnie. Zobaczymy na czym stanie, może na mojej starej w kolorze dość nieokreślonym – ciemna ciepła szarość złamana fioletem, bo jednak biżucik, buty i bielizna, to trochę za mało. Zdecydowanie za mało!  

Ja też już jestem złamana po tym jak wczoraj tuż przed odbiorem sześciu litrów bimbru ze źródełka, u którego go piłam, dowiedziałam się, że nie będzie to, to co piłam, a „baza” i trzeba dorobić. Tylko, że ja tego nie umiem! Ostatnie ogniwko w łańcuszku przerzutu – jako, że facet – zostało obarczone tym obowiązkiem i stało przy garach przeszło trzy godziny i rozpuszczało cukier, dolewało wody, z zamiłowaniem dodawało krople soku z cytryny albo szczyptę cukru waniliowego i wlewało bimberek. Przepalanka kolor ma jak rasowy wiskacz, a smakuje…? Z whisky to ja za pan brat nie jestem, więc przyrównać nie potrafię fachowo, ale nasz trunek grzeje. I git. No bo państwo młode sobie zażyczyło wiejski/przaśny stół, który bez bimberku obejść się podobno nie może.

(Przepraszam smakoszy whisky za powyższe porównanie, ale ono lamerom samo się ciśnie na… język).

 

Wczoraj we fabryce kierownik nie mógł znaleźć gorszego momentu na dowalenie mi tego, co mi dowalił. Nie lubię tego, bo nie umiem, nie rozumiem, nie wiem!  A do tego całkiem inne rzeczy mi po głowie łaziły niż jakieś analizy wyszukane :/ Na koniec tych analiz trzeba poinformować ważne osobistości o wynikach. W owej dość sformalizowanej wiadomości są zwroty „dane przekazano do..”, „plik został przesłany..”, „coś tam załączono”. Na przekazanie, przesłanie i załączenie czasu ani chęci już nie miałam, to wysłałam to cholerne podsumowanie stosując zwroty – „zostaną przekazane”, „zostanie przesłany”, „zostanie załączone”. I szlus, zrobi się to jakoś we wtorek może. Kwity z wnioskiem urlopowym trafiły dziś na biurko kierownika tuż przed szesnastą. Złośliwiec zapytał – To jakie masz plany na weekend ;)?

- Ani słowa więcej – rzuciłam i poszłam se precz.

 

A niedoszła jeszcze synowa już mnie pewnie znielubiła, bo nieśmiało zapytała przez swego jeszcze nie męża, czy bym nie mogła jeszcze jakieś wstążeczki na masce przedniej… żeby tak widać było, że to ślub…? Kategorycznie domówiłam! Jaguar sam w sobie piękny jest i jak im jakieś małe białe piprztoki do klamek poprzyczepiam, to i tak będzie nadto. Na pociechę będą pewnie dwaj moi kumple na sprzętach robili za forpocztę.

No. I żadnych baloników, kokardek, laleczek i innych takich! Znaczy jak sami sobie, to bardzo proszę, ale ja do tego ręki nie przyłożę. Powiedziała wredna świekra ;)

 

A może by tak złamać nogę na tych szpilkach…? I niech by kto inny „przekazał”, „przesłał”, „załączył”? Ale nie. Bo przecież przede mną wrześniowy dwutygodniowy urlop (dość czarno go widzę, ale mniejsza), a po nim zaczynam kurs prawa jazdy.

21 sierpnia 2008   Komentarze (4)
aak  

Ćpun - emeryt

 

Dziadostwo – jak na moją matkę i ojca mówi mój Junior – mieli genialny pomysł! Kurwa! Doprawdy genialny :/ Kot, niegdyś mój, obecnie stacjonujący u nich (ma u nich dożywocie) miauczy po nocach. Wczoraj zastosowali ten swój genialny pomysł – dali mu na początek połówkę relanium. Nie pomogło, to poleciało drugie pół. Ojcu wybaczam, bo nieświadom, ale matka z racji zawodu powinna mieć więcej oleju w głowie. Kot przecież waży z dziesięć razy mniej niż przeciętny człowiek, a przeciętnemu człowiekowi nie przywykłemu do prochów po jednej takiej tableteczce nieźle się może we łbie pokręcić.

No i kocisku się pokręciło.

Zadzwonił do mnie ojciec, że kot umiera. Potem podał szczegóły: biega, szczeka po kociemu, wszystko je! Nawet kiełbasę! A teraz wchodzi na kolana i leży!

- Oj! On umarł! Cipcia, zobacz jego oczy…! O… nie, jeszcze żyje… - taką miałam mniej więcej relację z wydarzeń.

Cóż, są starej daty, to nie mają pojęcia jakie są reakcje po najprostszym naćpaniu – na pierwszy rzut idzie wilczy apetyt. A taki był z niego porządny kot ;)

 

Przygotowania do nadchodzącej w najbliższy weekend uroczystości idą pełną parą:

 

wódka i reszta napitków – kupiona,

pan młody ubrany (dziadostwo łożyło),

obrączki są (dziadostwo dało złote precjoza),

czarny jaguar zamówiony,

naszyjnik przyjaciele biżuternicy już mi zrobili – imponujący,

mała czarna, z tym że zielona – prawie gotowa,

czarne lakierki na 11-to centymetrowych szpilach czekają w szafie,

maseczka ujmujące 10 lat na jeden wieczór - zamówiona.

 

Dobrze, że w tym dniu będzie przy mnie Mężczyzna z Warszawy. Wesprze nie tylko z powodu wysokości obcasów….

 

I żeby była jasność: to nie ja wychodzę za mąż, mój Junior się żeni.

17 sierpnia 2008   Komentarze (6)

ku pamięci

znaczy, co bym nie zapomniała - bo to wszystko jest proste jak ruchanie, a jednak pojebane.

13 sierpnia 2008   Dodaj komentarz
aab  

Mało, coraz mniej

 .

05 sierpnia 2008   Komentarze (5)
aab  

Bez problemów

.

02 sierpnia 2008   Dodaj komentarz
aas  
Harley | Blogi