• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum 06 października 2008


Kronika wypadków

 

Motocyklistka odniosła niewielkie obrażenia w zderzeniu z innym motocyklistą. Przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy.

 

Szczegóły zdarzenia – kobieta jadąca motocyklem Yamaha YBR 125 wypadła z zakrętu na prostą. Na poboczu stał pieszy z psem, przed nim mężczyzna na motocyklu Yamaha TW 125, rozmawiali. Kobieta nie zdążyła wyhamować i uderzyła w stojącego motocyklistę. Straty materialne nieznaczne.

 

Nieźle brzmi, nieprawdaż? Jak dołożę więcej szczegółów będzie jeszcze lepiej ;)

Wszystko rozegrało się na placu manewrowym. Jeździłam sobie całkiem z siebie zadowolona. Warunki komfortowe, bo plac pusty. Żadnej ciężarówki z przyczepą, ani autobusu, osobowych też nie było, a dwaj inni motocykliści pojechali z instruktorem w miasto. Przyszedł Miki popatrzeć jak mi idzie, a że to znajomy instruktora i też motocyklista (co z tego, że ze złamaną ręką po tym jak miesiąc temu władował się swoim VX-em na jakieś auto), to dostał zadanie pilnowania mnie. Dobiegała już druga godzina mojej jazdy. Panowie wrócili z przejażdżki po mieście i instruktor podjechał do Mikiego. Stali sobie beztrosko i rozmawiali. Wpadłam na genialny pomysł żeby do nich podjechać. Od tyłu. Na zawrotce tak mi wyszło, że mogłam nie zmieścić się przed krawężnikiem, to dodałam gazu i ślicznie mi ten zakręt wyszedł, ale jak już wyszłam na tę prostą, to z przerażeniem stwierdziłam, że jakoś blisko są i nie zdążę wyhamować z tej zawrotnej szybkości około 15-tu na godzinę, no i odkręciłam gaz na ful. Dlaczego? Nie mam pojęcia :D

 

Z krzykiem „O Matkoooo!” Śmignęłam Mikiemu przed nosem zawadzając kolanem i kierownicą instruktora, który się niczego nie spodziewał, bo przecież od tyłu ich „zaszłam”. Uderzenie wytrąciło sprzęt z toru jazdy – i dobrze, bo nie miałam zamiaru puścić gazu. Pierdut! Z jakimiś przekleństwami wstałam i najpierw sprawdziłam czy kolana mi działają, bo napierdalały zdrowo (a ochraniacze, które miesiąc temu kupił mi Mężczyzna z Warszawy oczywiście zostały w domu). Kolana działałaby, a nasilenie bólu było niezależne od tego czy je zginam.

Instruktor coś do mnie mówił, nie pamiętam co, ale ton był ostry. I tu dochodzę do momentu, którego wspomnienie wprawia mnie w zadowolenie – nie dałam się! Równie ostro przerwałam mu – przecież się uczę! Specjalnie tego nie zrobiłam!

Się przymknął i zabrał za zbieranie sprzętu. Zaproponował mi nawet podwiezienie, bo całe zajście miało miejsce na samym końcu placu. No to ja też zmiękłam i go przeprosiłam ;)

 

Potem już się wszyscy bardzo śmiali. Ja też, jak już przeszły mi mdłości. Instruktor powiedział jeszcze, że miał zaraz jechać do stolca na jakąś imprezę motocyklową, ale rezygnuje, bo sobota była ciężka. Rano na tej samej YBR-ce wyłożył się jakiś chłopak i wybił sobie obojczyk i złamał jakąś kostkę, na tej przejażdżce po mieście też się jeden wyłożył, ale miękko upadł na trawę, no i na koniec ja go chciałam przejechać, to on już lepiej zostanie w domu i wódki się napije.

 

Następną jazdę mam dopiero w piątek, z innym instruktorem, milszym i lepiej uczącym niż ten. Na pewno nie będę go chciała przejechać, ale czy nie będzie się mnie bał…? :D

Oba kolana i prawa ręka poniżej łokcia nie tolerują żadnego dotykania, bo bolą. Powoli zaczynają wyłazić zasinienia. Obtarć na ciele nie mam, za to skóry nabyły pierwszego i – mam nadzieję – ostatniego szlifu.

A Mężczyzna z Warszawy ciągle mi o motorowerze napomyka… :/

06 października 2008   Komentarze (2)
aas  
Harley | Blogi