• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum 13 września 2013


Jeszcze mnie nosi...

Sądziłam, żem rozsądna w sprawach około finansowych. Jak dziś pamiętam dzień, kiedy to mój były mąż, skądinąd miły człowiek (dawno nie miałam z nim kontaktu, to łatwo mi przyszło napisanie tego  skądinąd) przyszedł z fabryki do domu i obwieścił, że chce podżyrować pożyczkę swojemu „przyjacielowi” ogólnie znanemu jako hazardzista z niebotycznymi długami.

 

Jako że byłam wówczas legalną i kochającą, kochająca nie ma nic do rzeczy, spoczywał na mnie obowiązek solidarnej zgody na żyrowanie.  Oniemiałam. Żart to, czy na głowę upadł? Minę miał poważną, na głowie ani śladu guza znakiem tego mówi poważnie. No to równie poważnie zaczęłam tłumaczyć, perswadować, ale na nic się to wszystko zdało. „Ja muszę, on jest w ciężkiej sytuacji. Mieszkanie mu zabiorą, dzieci, żona...” i jeszcze koronny argument „mnie tego nie zrobi”. Bo trzeba wspomnieć, że kilkoro znajomych już owy hazardzista utopił w swoje nie spłacane kredyty.  Bardzo wierzył mój wówczas mąż, skądinąd miły człowiek w swą wyjątkowość, jako i ja wierzyłam od chwili ujrzenia go i przez długie lata jeszcze.

 

Moja wiara poszła w niwecz pierwsza. A może i nie, zważywszy niespieszność bankowego wierzyciela w egzekucjach, w końcu odsetki to łakomy kąsek. Koniec końców mój wówczas jeszcze mąż, skądinąd miły człowiek, nie mieszkając już ze mną pod jednym dachem, bom się wcześniej spakowała i poszła w siną dal, musiał spłać dług człowieka, który „jemu miał tego nie zrobić”. Zrobił.

 

Nie przypuszczałam, że też kiedykolwiek dam się podobnie zrobić na mikado.

 

 

13 września 2013   Komentarze (1)

To chyba dobry pomysł...?

Sprawy komorniczej ciąg dalszy. Były kumpel, bo obecnym już nie jest, nie chce płacić. Ja wyboru płacić, nie płacić nie mam, komornik nie zadaje pytań. Pięści mam słabe, to ryja mu nie obiję i nie o komornika mi idzie. Trza inną bronią powalczyć. Wojna ta kasy mi nie zwróci, mogę liczyć jedynie na względną satysfakcję. Jeśli ta szmata mi faktycznie nie pokryje kosztów – kosztów finansowych, bo moralnych żadne pieniądze nie zwrócą -  zrobię użytek z internetu. Niech mi się w końcu przyda do czegoś ten posrany fejsbuk. Poczekam na wenę i opiszę krótko, lekuchno, z humorem acz dosadnie całą tę historię. Z podaniem imienia i nazwiska gada, ważąc słowa, by nie doprowadziły mnie przed wysoki sąd orzekający w spawie o naruszenie dóbr osobistych, jednocześnie ogłoszą światu z jaką to szują przyszło mi kiedyś pracować, obcować, przyjaźnić się i jakiemu niewdzięcznikowi zrobiłam przysługę.

 

Tak, taki mam plan.

 

 

13 września 2013   Dodaj komentarz
Harley | Blogi