• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2014
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Archiwum 03 lipca 2009


Kto pije dużo wódki, podzieli mój los.

 

Następny dzień upłynął nam na snuciu się żółtymi drogami wijącymi się w niewysokich górach.  Jechaliśmy na północ do wsi Sapanta leżącej przy granicy z Ukrainą. To jedno z dwóch miejsc, które na pewno chciałam zobaczyć w Rumunii – śmieszny cmentarz. Można se o nim w necie poczytać, to nie będę się powtarzać. Jeden z nagrobków wyjątkowo przypadł mi do gustu, bo przedstawia gościa z petem w zębach i flaszką w ręce, a przy nogach siedzi mu czarny kot – jak ulał dla mnie. Tylko nie mam pojęcia jakie epitafium wysmarował artysta, gdyż rumuński obcym językiem jest dla mnie, jak wiele z suahili na czele. W necie znalazłam przetłumaczonych kilka, np. takie „Kto pije dużo wódki, podzieli mój los. Lubiłem wódkę i z butelką w ręce odszedłem w śmierć.

 

Potem było bez atrakcji turystycznych, Mężczyzna z Warszawy zajęty był omijaniem dziur w jezdni, a ja rozglądałam się po okolicy.

Z moich, nielicznych w sumie, podróży wynika, że jeszcze na Ukrainie i w Rumunii właśnie można zobaczyć prawdziwą wieś, brudną i śmierdzącą naturalnym nawozem i odchodami zwierząt wałęsających się swobodnie po pastwiskach i drogach, z ludźmi ubranymi bez śladu jakichkolwiek trendów, acz malowniczymi. Chałupy stare o ciekawej architekturze, wszystkie kryte dachówką. W centrum każdego najmniejszego nawet miasteczka obowiązkowo kilka bloków. Podobno Czauczesku uszczęśliwiał ich nimi na siłę, wysiedlając z wiejskich chałup. I jak uszczęśliwił te dziesiątki lat temu, tak w nich zamieszkali i nikomu nie przychodzi do głowy ani remont ani rozbiórka, więc wyglądają jakby same chciały się zaraz rozpaść. W Rumunii jednak jest więcej furmanek, na Ukrainie mało ich widziałam, a tu nawet w dużych miastach pomykały ulicami.

 

Krajobrazy kojące – pagórkowate, górzyste i mocno zielone. Nocleg był na wzgórzu nad drogą. Wjeżdżając pod górę, wąską i kamienistą ścieżką zaliczyliśmy pierwszy i jedyny upadek w tej wyprawie – strat nie było. Rozbiliśmy się niedaleko dwóch wysokich anten telefonii komórkowej i kiedy kładliśmy się spać zaczęło grzmieć.

 

- Jak będzie burza, to trzeba się będzie stąd zbierać, za blisko tych anten – nastraszył mnie.

W nocy burza z piorunami, błyskawicami i deszczem zadomowiła się nad naszym pagórkiem. Obudziliśmy się, Mężczyzna z Warszawy usiadł, ja nie. Normalnie siłą by musiał mnie wyciągać z namioty, gdyby faktycznie przyszło mu do głowy przenoszenie namiotu. Nie przyszło.

 

Teraz też grzmi. Pije nie wódkę, ale piję. Anten żadnych blisko nie ma, a chętnie bym się gdzieś przeniosła. Gdzieś bliżej…

03 lipca 2009   Komentarze (3)
aas  
Harley | Blogi