Zarzuty bez pokrycia
Entuzjazmu to mi chyba nie brakuje. Z wielkim dziś od rana zabrałam się do poprawiania błędów we fabryce, co by wszystko się zgadzało w dalszych obliczeniach. Z jeszcze większym szukałam dla Mężczyzny z Warszawy sklepu w Suwałkach albo okolicy, gdzie mógłby kupić albo naprawić zasilacz samochodowy do kompa. Bo takie miał ciśnienie na łono natury, że półtora tygodnia temu zapakował namiot, laptopa i inne takie na motor i pojechał pracować nad Brożane. Dziś przed południem dostałam wiadomość tekstową, że potrzeba mu pomoc, to się zanurzyłam w necie, telefonowałam do sklepów, pisałam kwt do Mężczyzny z Warszawy. Szczegółów awarii i jak się wszystko skończyło dowiedziałam się niedawno na gg:
„ten na a... z Suwałk wymienił kondensator w spalonym zasilaczu, powiedział ze nadal nie działa bo pulsuje prądem - ale podłączyłem go i ładuje, wygląda że działa.
Zaczęło się od tego, ze rano jak zwykle podłączyłem kompa, za chwile miałem lekki dymek, po chwili kłęby dymu bo paliła się izolacja, a za chwile otwarty ogień, pod siedzeniem. Zdążyłem odłączyć od akumulatora zanim zapaliłyby się inne kable, już się przytopiły, zwarcie w gnieździe zapalniczki było, kombinowałem, izolowałem, w końcu jakoś podłączyłem i był by dobrze, tylko odwrotnie klemy do akumulatora podłączyłem i spaliłem zasilacz laptopowy, a w końcu dzień z ładną pogodą się trafili, to trochę żal mi było wyjeżdżać, no i stad cały ten zgiełk.”
Jeszcze było: ” dzięki ! nie wiem jak się odwdzięczę.”
Z entuzjazmem równym temu od obowiązków służbowych koordynowałam telefonicznie – z fabryki - dostawę drewna. Junior zadbał o możliwość wjazdu ciężarówą na podwórko, odebrał, zapłacił. A największy entuzjazm musiałam wykazać przy schowaniu drewna do komórki. Mało było, dwa mery brzozy i dwa dębu. Na sztuki 625 kawałków. Każdy miałam w rękach dwa razy, bo przed wejściem do komórki leży od blisko roku sterta piachu (nie chce mi się pisać czyja i po co, nie moja w każdym razie), więc drewno trzeba było najpierw przerzucić pod drzwi, a potem układać na stosiku. Zajęło mi to, kurwa, pięć godzin! Starzeję się :/
Przez całe to zamieszanie nie zalogowałam się do zombiaków i jeden mózg przeszedł mi koło nosa! A zbieram na taką laskę, co cieszy zombiaki. Na szczęście dostała mózga w nagrodę za wygrany atak.
Czyż ja nie jestem entuzjastyczna...?