Zagralśmy jednak
A jednak miniony weekend był z tysiąca moich. W ubiegłym tygodniu, gdy zapowiadał ten wyjazd do Zakopca powiedziałam, że nie wydaje mi się, by miał ciśnienie na góry i nie ma też ciśnienia na przyjazd do mnie. „Ciekawe skąd to wiesz co ja mam, a czego nie” – zapytał.
Nie wiem skąd wiem, ale wyczuwam i rzadko się mylę.
W piątek pojechał na dworzec na nocny do Zakopanego. Nie wsiadł, bo „Za bardzo zapchany pociąg, nie jadę”. Na moją sugestię, że rano ma pociąg do mnie, nie odpowiedział. W sobotę w porze obiadowej objawił się w necie i zakomunikował niby pytając – „ Nie chce mi się nigdzie ruszać, posiedzę sam, ok?”.
Wyjazd w góry jeszcze bym zrozumiała, ale że mu się nie chce przyjechać do mnie...! Ale nic to, przyjęłam ze stoickim spokojem, bez uwag, bo to tylko słowa przecież, a chęć posiedzenia w piżamie cały dzień – jak to Sanguś słodko odmalował, pisząc o samych skarpetkach – mógł mieć, bo miał za sobą ciężkie dni w mocno zaludnionym tym swoim małym mieszkanku.
Żal mi było wspólnego spędzenia tego czasu w piżamkach, a raczej bez nich i innych takich. Żal spowolnienia, jakie mi daje i zapomnienia o wspomnianej jakiś czas temu Organizacji, która męczy mnie ostatnio mega męczy. Nie wiem czy jemu też żal się zrobiło owego spowolnienia i zapomnienia, jakie może mu daję, czy żal mu się zrobiło żałosnej kobiety – mnie znaczy – ale wieczorem zapytał czy ma coś zabrać, bo „jadę do Ciebie”.
Dopiero w niedzielę pod wieczór dostrzegłam symptomy, że przyjechał, bo żal mu było spowolnienia i zapomnienia, jakie mu daję. Do tego czasu byłam pewna, że przyjechał, bo żal mu było żałosnej kobiety – mnie w sensie. Takie dwa w jednym ;)
Ale w dartsa grał znów fenomenalnie, niezależnie czego mu było żal.
A strategię to ma taką perfidną... Zaczyna od najwyższej stawki – sam środek, za 25, a nie rzadko i za 50 punktów. Potem gra rozważnie, liczy, bo ma przecież konkretną ilość punktów do zdobycia. Czy wyznacza sobie w co gramy? W 301, czy 501? A może jakoś samo się w trakcie gry okazuje?
Lotkę ma profesjonalną. Ta do dartsa składa się z grotu, beczki, O-ringu, shaftu, nasadki, piórka i protektora. Przekład z nieożywionej materii na bardzo żywą pozostawiam wyobraźni każdego, kto grał kiedy w dartsa ;). Powiem tylko, że O-ring kojarzy mi się z ciepłym czasem, liśćmi na drzewach, wiatrem, gdyż O-ring jest w łańcuchu motocyklowym.
Ale odbiegłam...
501. W to grał ze mną, choć właściwie nie miał przeciwnika, bo tarczą mu jestem przecież jedynie. W 501 grał ze mną w sobotnią noc, żałując – czego? Nie wiem. Ale grał doskonale, po mistrzowsku. Trafiał gdzie chciał. Miała być siódemka? Była siódemka. Za cel wybrał double 11 – była podwójna 11-tka. Wybrał jedynkę – trafił. Potrójna piętnastka? Proszę bardzo! Jest 45 punktów.
Cała tarcza jego!
A w niedzielę rano to graliśmy w „double out” ! Nie lada sztuka, ale on potrafi... Pogrywa tak ze mną, oj pogrywa...
Się rozmarzyłam, a miałam o bojlerze pisać... No, to już jutro może, albo kiedyś. Bo się zepsuł.
Dodaj komentarz