Tekst sponsorowany
Przysłali mi z Plusa takie kolorowe coś, że niby oferta wyłącznie dla minie. Wprawdzie zanumerowali mnie zamiast zwrócić się imieniem, jak to zwykle mają w zwyczaju (pomijają przed imieniam „pani”, a by należało z racji... przemilczę czego ;)). Ale nie zważając na szczegóły poszłam do salunu głównego Plusa, bo mi szybka w mojej motoroli pękła nie wytrzymując trudów motocyklowych wypraw (nie powiem, że z trudem mieszczę się w skóry, bo mnie trochę przybyło :/, pękła, to pękła i trzeba wymienić).
W tym kolorowym napisali, że albo podpiszę coś, to dadzą dodatkowe minuty (darmowe) albo podpiszę coś innego, to dadzą telefon. Gość w salunie powtórzył to samo. Się zastanowiłam, tak dla porządku, i rzekłam, że chcę nowy telefon, ale minuty też. Zasępił się, pogapił w monitor, który pewnie wyświetlił mu całą prawdę o mnie i przystał na moje warunki.
I teraz zaczęły się schody... Gdyż poszłam zupełnie nieprzygotowana. Zwykle miałam jakiś typ, najwyżej dwa do wyboru, tym razem żadnych preferencji z wyjątkiem tych co zwykle – z klapką, do noszenia na szyi i nie Nokia!
Miałam jednak przeczucie. Czkając aż wyświetli się mój D324 modliłam się żeby nie było przy nim numeru stanowiska obstawionego przez kobitę, bo nie wierzę, że jakaś laska łapie się w tych wszystkich taryfach, zasięgach, opcjach i innych parametrach. Obstawiałam takiego łysego i łysy mi się trafił. Facet, czyli będzie Nokia, bo oni innych nie uznają (pomijając mojego Juniora, który Ipfona ukochał sobie na wieki chyba).
Czekając, zatem na D234 i afirmując łysego oblukałam gabloty przychylnie patrząc na Nokie. Spodobała mi się e66, ale cena mnie zaniepokoiła, bo 1 PLN, góra 49, to tyle, co byłam gotowa tego dnia wydać w salunie Plusa. Zaniepokojenie nie było bezpodstawne, bo łysy gość nie był skłonny do tak drastycznych upustów. Stanęło na 7100 i takiej multimedialnej... chyba 5310 chyba. Poszedł po nie i przyniósł jeszcze jeden jakiś – oczywiście też Nokię!
Ta otwierana, znaczy sidle, toporna jak szlak! Multimedialna (po cholerę mi te multimedia skoro ani radia ani empetrójek nie słucham z telefonu...?) plastikowa aż zęby bolą, choć cienka i lekuchna. Ale ta trzecia.... Wzięłam ją, 6303 classic.
I to jest kolejny dowód na fakt, że nie panuję nad sobą Pierwszy w moim komórkowym życiu telefon bez klapki! I pierwsza Nokia!. Od poniedziałku nieopanowania nad sobą dowodzę ściąganiem do fabryki w czasie blisko oscylującym godziny 8:00.
Koleżanka widząc mnie tak wcześnie zapytała – Co ci się stało?
- Nie wiem... Nie panuje nad sobą – odpowiedziałam. Co z tego, że mam niby od ósmej do szesnastej? Ściągałam przed dziewiątą, wychodziłam tuż po szesnastej i dobrze było. To skąd ta zmiana jeśli nie z nieopanowania?
W niedzielę drastycznie skróciłam dredy opamiętując się w porę, by nie obudzić się następnego dnia „jak po tyfusie”. A w poniedziałek inna koleżanka pisała w majlu, że chciałaby, żeby we wtorek był czwartek, a dziś oznajmiła – stał się cud! Zamieniły się dni tygodnia! I wyciągnęła błędny wniosek – cuda się spełniają.
One się zdarzają, co nie jest tożsame ze spełniają.
Znam taki jeden, co Częstochowę ma przeciwległym biegunie.
A jeszcze Mężczyzna z Warszawy mi wciska, że mi po zmianie kompa gg nie działa, bo on nie słyszy – nie dochodzi do niego to, co mówię. Jasne! Albo jemu nie działa albo wykręt sobie znalazł i ciekawsze zajęcia ma niż ggadanie ze mną:/
Nokia oznacza dla mnie uczenie się na nowo liczenia literek! Bo kiedy piszę jakąś wiadomość tekstową, to liczę literki (znaczy naciśnięcia klawisza). Odczytywanie na tym mikroskopijnym ekraniku nie jest przecież dla ludzi! A liczenia na Nokii nie daje tych samych wyników, co na innym producencie, Nokia bowiem wymyśliła sobie ą i ę i te pozostałe :/
Tak czy siak teraz mam cuś innego, i chyba teraz coś mi się marzy nokia. Bo w tym co mam to ani jednej gry dla dzieciaków nie potrafię wgrać :(
Dodaj komentarz