Propozycja nie do odrzucenia
W piątek w środku dnia zapytał czy chce mi się pojechać gdzieś motorem - chciałam. Dopytywał czy nie mam jakichś planów na weekend, czy nie jestem zmęczona.
- Jak zmęczona, to tym bardziej.
- Tylko nie wiem jak to zrobić… Bo byśmy może pojechali nad morze, tylko jak z czasem… Może być morze?
- Może morze być, znaczy odwrotnie morze może być :)
- A łotewskie?
Na chwilę mnie przytkało, ale zaraz odpowiedziałam – Pewnie, ja w poniedziałek na 13-tą :)
No i wsiadłam w ostatni pociąg do stolca. U niego szybka kawa, pakowanie i o północy w drogę. Nad ranem, około czwartej, byliśmy nad Brożanym na Suwalszczyźnie. Rozstawił namiot, ja zabrałam się za ścielenie łóżek, czyli wyciąganie śpiworów z worków, a Mężczyzna z Warszawy zniknął… W jeziorze! Popływał i poszliśmy spać. W południe wyjechaliśmy i o dziewiątej wieczorem czasu łotewskiego jedliśmy kolację – kanapki z gulaszem angielskim i ogórkiem małosolnym – na kamieniach na łotewskiej plaży nad Bałtykiem, 100 kilometrów za Rygą. Po kolacji i innych takich (Z czego się śmiejesz? Bo łamiesz mi kark!) niewiele mieliśmy czasu na spanie w namiocie ustawionym na niewysokiej zalesionej skarpie tuż przy plaży. Dobrze, że rano nie uświadomiłam sobie różnicy czasu, bo o szóstej jeszcze mogę się budzić, ale piąta by nie wchodziła w rachubę! Powrót to około tysiąca kilometrów, bo w Polsce uprzedził – teraz pozwiedzamy – co znaczyło jazdę drogami siódmej kolejności odśnieżania, a to dlatego, by nie kusiło go przekraczanie dopuszczalnej prędkości. Policjanci są jacyś tacy nieprzychylni motocyklistom ostatnio i punkty rozdają lekka ręką :/.
W stolcu chwila odpoczynku u niego. Zabrał laptopa i kilka innych niezbędnych rzeczy, które dziś mu były potrzebne.
Położyliśmy się spać u mnie już po północy.
- Śpij.
- Mam spać? – przytulił, pogłaskał, pocałował.
- Masz wypocząć, a jak to zrobisz, to już twoja decyzja. – przytulił znów, pogłaskał znów, pocałował.
- Moja?
- Moja też – przytuliłam, pogłaskałam, pocałowałam. – Nie śpij.
- Nie śpię.
Nie spał, ani ja nie spałam. Wszystko działo się naprawdę, a wydawać się mogło snem.
Dziś rano odstawiłam go do szpitala. Jutro będą mu grzebać w kolanie, żeby go już nie bolało.
a grzebanie w kolanie fuj i wcale nie załatwia sprawy:((((
Dodaj komentarz