• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Harley

Strony

  • Strona główna

Północ, pólnocny wschód

Jako się rzekło, wróciliśmy na ląd i pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża na północ. Kiedy już ją osiągnęliśmy i dalsza podróż musiała przebiegać na wschód przyszła pora na kolację. Produkty były, potrzebna nam była tylko kuchnia i miejsce na sypialnię. Mężczyzna z Warszawy zostawił mnie przy sprzęcie na samym czubku cypla i poszedł się rozejrzeć. Nie wierzyłam w pozytywny wynik tego rozglądania i oczywiście się pomyliłam.

 

- Po lewej się ktoś rozbił, będziemy po prawej.

 

Jak powiedział, tak było. W krzaczorach, przy plaży. Kuchni z piecem nie będzie, westchnęłam w duchu i znów się pomyliłam. Nie był to wprawdzie żeliwny grill ani piec, ale palenisko ułożone z kamieni, osłonięte od wiatru przez niezbyt wysokie choinki. Czyli wystarczyło nadziać, doprawić i piec. Bo na kolację były oczywiście szaszłyki!

Jak ładne to było miejsce doceniliśmy rano – spokojne morze, bez najmniejszej fali i ptactwo rozgadane jak plotkarki na rynku. A było to dokładnie tutaj

 

na prawej krawędzi tego trójkąta. Ja uwieczniłam Mężczyznę z Warszawy przed namiotem a on mnie jak idę do mew. Idę tak przez kilka fotek, a na każdej kolejnej mew jest coraz mniej – płochliwe jakieś. Zdawało nam się że widzieliśmy i słyszeliśmy fokę szarą, ale wrażenie to nie zostało potwierdzone żadnym dowodem.

 

Po pięknie przyrody przyszedł czas na piękno architektury – ruszyliśmy do Tallina.

 

Z miastami w Estonii też jest inaczej niż u nas. Zaczynają się tak  znienacka. Nie ma długich przedmieść z agresywnymi szyldami reklamującymi biznes rozkręcony za płotem, albo jakiś market, do którego „już tylko 2 km”. Jedzie się szosą, po obu stronach las i nagle tablica że miasto się tu właśnie zaczyna i ono jest – domy, ulice, sklepy. Nie rozkręca się brzydko i nachalnie, wyrasta zdecydowanie i subtelnie zarazem.

Ładny jest Tallin, choć może nie powinnam się wypowiadać po zaledwie kilkugodzinnym pobycie. Bardzo nowoczesne centrum z hotelami i jakimiś innymi wieżowcami, zwarte i niezbyt rozległe oraz szeroką ulicę ze starymi sporymi willami – w niektórych są ambasady – przejechaliśmy kilkakrotnie w poszukiwaniu nie wiem czego. Chyba niczego, a zwyczajnie Mężczyzna z Warszawy łapał się w mieście ;). Połapał się w końcu i zatrzymał motocykl przy nadmorskim bulwarze.

Mają w Tallinie plażę, opalają się na niej, kąpią się w morzu i nie przeszkadza im w tym wszystkim port, widoczny jak na dłoni. Nie widziałam śladów ropy, nie waliło niczym i nie było tabliczek zakazujących kąpieli.

Na starówce, w dość dobrym miejscu, niedaleko rynku, w ładnej kamienicy jest nasza ambasada. Stare miasto jest zadbane, jak każde. Wyróżnia je może brak tłoku, ale w Estonii niegdzie go nie ma.

 

Idę spać! Nici z zakończenia

 

07 września 2010   Komentarze (1)
aas  
serducho
07 września 2010 o 02:56
a dlaczego na Estonskiej plazy by miala byc ropa...??

Dodaj komentarz

Harley | Blogi