Plum Plum Plum
W ciągu dnia robię, co trzeba. Potem pilnie pracuję na „dobry Jezu, a nasz Panie, daj jej wieczne spoczywanie”. Na koniec kładę się spać.
Mam coś żywego – skórę. Z baranka. Z nią się kładę. Czyż nie po to ją dostałam?
Nie! Nieprawda. To chwila. Nie ta chwila. Minie.
Jak wszystkie.
(dostałam dziś pozdrowienia od mojego psychiatry, zły dzień wybrał)
... mam nadzieję, że minęła...
Dodaj komentarz