Nie chce mi się wymyślać tytułu
Nawet nawalić się muszę świadomie, żeby przed snem dołożyć na całą noc do pieca i nie poparzyć się przy tym i chałupy całej nie palić. I pamiętać nakleić, bo piątek i kotom michy napełnić dla spokojnego ranku.
Ale żeby nie było, kilka dni temu przedzieraliśmy się w Tatrach szlakiem, którym tego dnia nikt nie szedł, a w nocy sypało, więc szliśmy w śniegi po jajka. I jeszcze dużo, dużo, co wiem i pamiętam. Jak pod moją stopą budziło się życie. Ale teraz nie opowiem, co owo życie uczyniło, gdyż albowiem ja chwilowo nie żyję ;)
Dodaj komentarz