Miłe, miłe, miłe towarzystwo :)
Koszulka „energooszczędna”, sweter, polar. Springi, rajstopy, spodnie – kamuflaż, na nich długie za kolana skarpety, też „moro”. Takie skarpety naciągnięte na szerokie nogawki spodni nadają nogom bezkształtu. Dołóżmy do tego wizerunku kominiarkę i zawiązaną na niej chustkę, motocyklowy śliniak, chroniący dolną część twarzy przed zimnem, wierzchnią kurtkę, plecak i glany i co mamy? No, chyba nie kobietę.
Zatracam kształt i tożsamość. Może na wiosnę ją odzyskam, bo teraz nawet u kosmetyczki regulującej mi brwi czuję się nie na miejscu. Do tego tyję, wiotczeję i kapcanieję (właściwie kolejność powinna być odwrotna z uwagi na przyczynowo-skutkowość). Coraz częściej przemyka mi przez głowę „nie chce mi się”. Nie podoba mi się to! A temu gościowi w potrzebie, co tak niezwłocznie pragnął rozmowy ze mną dzień przed sylwestrem nagadałam tyle mądrości, że sama byłam dla siebie pełna podziwu. Ale była to jednorazowa terapia, bo facet, jak już zdołał wydusić jakieś zdanie z podmiotem i orzeczeniem, to brzmiało mniej więcej tak – „…bo na wigilii… ja bardzo przepraszam… nooo... zauroczyłaś mnie”
- Dziękuję bardzo, to miłe, ale ja jestem zajęta :-) - I jak już mieliśmy sprawy zasadnicze za sobą mogliśmy przejść do meritum czyli roztrząsania jego strasznego losu.
Wciąż gryzłam się w język i udawało mi się nie przerywać jego wywodu zbyt często, choć po kilku słowach miałam ochotę powiedzieć „wiem, wiem, doskonale to znam” albo „zawsze wybieramy zbyt cienkie drzewo, bo tak naprawdę nie chcemy, żeby się udało” i tym podobne…
Ciekawa jestem jak sobie poradzi. Dręczy go okropne poczucie winy – i słusznie, narobił sobie w życiorys – upora się z tym o ile zrozumie, że nie jest za późno. Jest za późno na polepszenie losu małżonki, bo odeszła na wieki, ale zostali inni bliscy i dalsi. I on został, ze sobą. Przydałoby mu się, żeby było to dla niego miłe towarzystwo.
A ja będę miała dziś na bank miłe. Moje miłe towarzystwo niebawem wsiądzie do pociągu i będzie tu jeszcze przed północą.
Chciałabym kiedyś, jak Ty, wsiąść sobie na motocykl i pojechać. Nawet nie bardzo daleko. Tylko poczuć tę wolność. Zazdroszczę. I marzyć o tym nie przestaję :)
Dodaj komentarz