Lubilatka
Lata lecą i robią swoje. Zapomniałam, czy nigdy to do mnie nie docierało? Nie jestem przesądna, gdzieżby! Ale swój rozumek mam i trzynastkę traktuję z ostrożnością. To czemu ja bloga założyłam trzynastego? Listopada, osiem lat temu. Trzynastego listopada, wczoraj wykupiłam znów swoją domenę. Czekałam aż ją home.pl uwolni po niezapłaconym abonamencie, bo to najprostsza droga obniżenia kosztów – założyć na nowo „za złotówkę”. Czekałam i czekałam aż zapomniałam i wczoraj sprawdzając dostępność innej nazwy przypomniałam sobie o mojej. Okazała się wolna, więc czym prędzej ją zakupiłam za 12coś. No i zobaczyłam na fakturze tę datę! Trzynasty :/. A ta domena ma mi szczęście przynieść. Głównie w interesach.
Lata lecą, jak to ustaliłam na wstępie i z ich biegiem świruję – umalowałam paznokcie na różowo i zachciewa mi się butów na obcasie na zimę. Na domiar nabieram coraz większej niechęci do ciężkich prac domowych przynależnych w normalnych warunkach facetowi. Przewraca mi się w głowie, oj przewraca. Ale umiarkowanie jeszcze – lakier miałam w szafce, o butach tylko marzę sobie i czasem zajdę przymierzyć takie jedne i grzecznie odstawiam bo trzy stówy to dobra cena, ale trzeba baterię do umywalki dzieciom na gwiazdkę kupić. Co do prac domowych – stękam, ale jeszcze daję radę. Potem stękam bardziej, ale nikt tego nie słyszy, może Majki czasami. Z nim jednak mam niepisany układ na wzajemne stękanie o wszystkich bolączkach ciała i duszy.
Wracając do trzynastego listopada roku dwa tysiące dwa – nie miałam pojęcia jak ważna to będzie dla mnie data i jak zaważy na moim życiu. Zaważyła bardzo, gdyż ważne jest to, co mi w konsekwencji przyniosła. Jakby to było gdybym poczekała aż kalendarz zrzuci jedną szatkę w tej grze w rozbieraną butelkę, kończącą się wejściem całkiem gołym nowym roczkiem? Czy gdybym świętowała dziś nie wczoraj? Jak wyglądałoby to święto?
Ha! Ha! – szyderczo zaśmiało się życie! – Nigdy się tego nie dowiesz, Harley!
Pokazując życiu język, przypominam sobie znajomych-nieznajomych poznanych tu i rozpoznanych, zapomnianych i wspominanych. Pokazuję życiu język i odpisuję na majla martyni, plotkując o tych znajomych-nieznajomych, pokręconych, nadmiernie wrażliwych, konfabulujących i zwykłych kłamcach. Plotkujemy też sobie o tym Ważnym, co zaważył na moim życiu.
Lubię to. To plotkowanie, różowe paznokcie stukające w klawisze, imaginację zamszowych botków z obcasem na moich stopach i ten jubileusz (choć z nim różnie bywało, o czym świadczy skromne archiwum).
ciekawe w jakiej kategorii się mieszczę????
Dodaj komentarz