Był sobie rok
To był rok.
Jaki? Był i już. Minął, jeszcze jeden. Były fantastyczne chwile, dużo ich było. Niektóre nawet tak wyjebane w kosmos, że nie pamiętałam tych cholernych trzech słów. Ale na progu przedostatniego dnia dwa tysiące ósmego słyszę je wyraźnie.
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość zapytał dyrektora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.
Dyrektor odpowiedział:
- Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
- Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
- Nie - powiedział dyrektor - normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?
Ja poproszę bez. Nie mam widoków i kurczowo ściskam łyżeczkę. Będę się uśmiechała, jak zawsze, do ludzi. Koty utonęłyby, gdyby zebrać do kupy moje łzy. Życzę im na nowy rok, by nauczyły się pływać.
Cholerne słowa przeważnie chodzą parami np. "kocham cię", albo "masz raka"
Dodaj komentarz